Zachować spokój. Mimo wszystko

0
843

Rosyjska inwazja dotknęła blisko czterdzieści milionów osób zamieszkujących Ukrainę. Poniższy tekst jest kompilacją wypowiedzi Nastii, Wiki i Margarity. Mieszkają w Polsce. Informują o wojnie w ich kraju, pomagają. Mają w sobie niesłychaną siłę i światło. Trudno to wszystko opisać, po prostu oddajmy im głos:

Demonstracja wsparcia Ukraińców w Krakowie, fot. Maciej Wacławik

– 24 lutego to najgorszy dzień w moim życiu.

– Moja rodzina została ewakuowana ze swojego miasta – Wyszogrodu – drugiego dnia wojny. To czterdzieści kilometrów od lotniska Hostomel, gdzie wszystko się zaczęło. Jak tylko wyjechali, zostały wysadzone estakady i dostęp do miasta został odcięty.

– Większość moich bliskich została w Ukrainie. Rodzicom udało się dostać do zachodniej Ukrainy. Dziadkowie są teraz w rejonie, który był ostrzeliwany od początku wojny. Cały czas siedzą w piwnicy, nie mają możliwości wyjechać. 

– Trzęsiesz się, uspokajasz, potem nie czujesz emocji, potem ryczysz, obrażasz tego debila Putina i wszystkich, którzy teraz to robią. Potem to spada do braku emocji. Huśtawki emocjonalne, których nie da się wyjaśnić.

– Rodzice wyjechali do rodziców mojego kolegi na zachód Ukrainy. Nic ze sobą nie wzięli. Nie wiedzą, co dalej.

– Tata w Kijowie. Jest lekarzem.

– Nie wszyscy mają zapasy jedzenia. Mer Charkowa stara się pomagać. Jest rozdawane jedzenie. Jedna z najbardziej dotykających scen: dziecko urodzone kilka dni temu umiera, bo nie ma jedzenia, a jego matka nie ma mleka. Kto mógł, rozpowszechniał wiadomość, że to dziecko umiera. Nie wiem, czy przeżyło. Brakuje jedzenia, leków. Większość ludzi nie może wyjść z miejsc, w których się chronią.

– Ufamy wojskowym, ufamy innym ludziom, wspieramy innych Ukraińców: ktoś z Polski, ktoś w Ukrainie. Jesteśmy pewni, że wszystko będzie dobrze, bo wiemy, że nikt nam nigdy nie będzie mówił, jak mamy żyć w naszym kraju.

– Ludzie sporo widzieli, zmęczyli się bać… od początku lat dwutysięcznych przeżyliśmy dwie rewolucje, aneksję Krymu, no i od 2014 roku wojnę na wschodzie. Niemal w każdej rodzinie masz albo osobę, która była na Wschodzie, albo jakoś tam pomagała: w wojsku, jako lekarz, czy wolontariusz. Akcje wsparcia dla cywilów i żołnierzy zawsze trwały i trwają, tylko do tej pory na mniejszą skalę. Kwestia uchodźców też nie była dla nas nowa, ponieważ rodacy ze Wschodu, z Krymu uciekali też wtedy, na tereny przynależne Ukrainie.

– Cały kraj jest w jednym nastroju: zachowuje totalny spokój. 

– W małych miastach, wioskach, sytuacja jest znacznie gorsza, niż w dużych miastach. Są wsie, z których nie zostało już prawie nic, a ludzie nie mają się gdzie ukrywać.

– Ufamy naszej armii, bo wiemy, że nasze wojsko jest dobrze przygotowane – mieliśmy osiem lat na to, żeby się przygotować.

– Już tyle razy nam mówili, że Rosja napadnie, że ludzie zmęczyli się reagować za każdym razem. Rosja od lat prowadzi wojnę, zmieniło się tylko to, że teraz z tym się nie kryje i napadła na całe państwo, a nie na jego część i robi to ze szczególnym okrucieństwem, na co świat najzwyczajniej w świecie już nie może przymykać oka… Jak to w swej większości robił niestety przez cały czas.

– Zełenski jest przede wszystkim człowiekiem, a nie politykiem. W pierwszej kolejności myśli o ludziach. 

– Nie tylko Zełenski jest naszym bohatrem. Każdy Ukrainiec jest bohaterem, bo wie, że walczy o swoją ojczyznę. Dlatego jesteśmy spokojni i zjednoczeni. Cały kraj ma na myśli tylko jedno.

– Jesteśmy w szoku, co teraz robi nasza armia. Nie modlę się do Boga, modlę się tylko do nich. To są anioły.

– Tak, mam kontakt z rodziną.

– Pierwsze dni to były takie wiadomości: „jak tam?” Od kuzynki dostałam odpowiedź: „jest strasznie, nie wiemy co robić”. Później wiadomość od kuzynki: siostra płacze, mówi, że nie chce umierać, że jest młoda. Mama odebrała telefon od swojej siostry, zadzwoniła, żeby się pożegnać. Trwał ostrzał miasta. Od bliskich dostawałam wiadomości: „cicho”. „strzelają”. Na początku był strach pytać, czy wszyscy żyją. Wcześniej odpowiadałam na przykład, że jest w porządku. Teraz, kiedy ktoś pyta „jak tam?” odpowiadam: żyją. Tyle.

spisał Maciej Wacławik

Demonstracja wsparcia dla Ukrainy, fot. Maciej Wacławik

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj